[Tekst + 4 zdjęcia]. Ładny dzień, piękne niebo, spokojny szmer rzeki Kamienicy i szczegół psujący widok i krew. Drobiazg – ot, parę maźnięć pisakiem noszonym zapewne w takim celu. Prywatnie (bo cóż, nie jestem prawodawcą) jestem zwolennikiem konsekwencji, które przede wszystkim polegają na doprowadzeniu uszkodzonego mienia przez sprawcę do stanu z przed zniszczenia. Bardziej dolegliwe (bo wymagające wysiłku) jest własnoręczne (nie zlecone) naprawienie szkody. W tym przypadku po zakupie stosownej chemii, rozpuszczalników, nieinwazyjnych dla kamienia środków czyszczących, to może łącznie pół godziny roboty. No, jeszcze słowo „Przepraszam” i sprawa załatwiona. W przypadku zapaskudzonej przez pseudografficiarza nowo odnowionej fasady budynku to „nieco” dłużej. Taka zasada stosowana konsekwentnie także w innych obszarach bardzo skutecznie przeleczyłaby wiele osób. Zapewne (nie tylko dlatego żem stary) nie doczekam szczęśliwych czasów takiej odpowiedzialności. Kamienny lew znad rzeki Kamienicy niestety lub na szczęście 🙂 nie jest taki jak w opisie u Dantego Alighieri „ Głowę podnosił i, jak mi się zdało, Szedł prosto na mnie, taki wściekły z głodu, Że przerażone powietrze truchlało (…)
FotoBlog
Kartki mają być!
I znów przeciągająca się rozmowa telefoniczna zastała mnie przy biurku, a leżące przy nim (zazwyczaj) kartki do rysowania się skończyły. Kartki mają być!
Jak latarnia morska…
Witraże nowego kościoła widziane od strony Łubinki. Nocną porą robione zdjęcia „z ręki” nie zachwycają jakością, zwłaszcza gdy jeszcze wchodzi w grę 25-krootny zoom. Ale ręka nie drży jeszcze tak bardzo, a przebijające się przez kolorowe szkło witraży światło, nie tylko zwróciło moją uwagę swoją urodą, ale także pomogło zdjęcia wykonać. Nowy kościół Parafii św. Jana Pawła II w Nowym Sączu, nocną porą zwraca na siebie uwagę z daleka, jak latarnia morska. Mam nadzieję, że takąż funkcję jak ona, będzie pełnił dla wiernych poszukujących drogi. W.K. PS. Ostatnie zdjęcie leciutko rozjaśniłem w cieniach, dla lepszej widoczności szczegółów.
Bo była ładna pogoda…
Ładna pogoda sprzyja spacerom, więc i mnie zachęciła do przejścia „piechotą” Mostu Piłsudskiego w Krakowie. A że wokół mostu było tyle interesujących rzeczy, więc i kilka zdjęć się przy tej okazji przytrafiło.
Podgórze wita gości monumentalną, epicką, ścienną (dla mnie jak najbardziej figuralną) kompozycją godną współpracy Boscha, Picassa i Basquiata. Widok niezapomniany…
Na innej ścianie ( Dom Esterki ) po drugiej stronie mostu „coś” wyrosło.
Pies się zaświecił, więc go uwieczniłem 🙂
Rzeźby na Kładce Ojca Bernatka z Mostu Piłsudskiego gołym okiem są prawie niewidoczne, ale teleobiektyw je „zobaczył”.
Samotna lampa, samotne drzewo, stara kamienica – wdzięczny temat dla zdjęcia.
Kościół Św. Józefa w Podgórzu – centralna świątynia dzielnicy, punkt orientacyjny – dominuje nad okolicą – robi wrażenie z każdego punktu widzenia.
Zima jest fajna, ale…
Zima jest fajna, ale po pewnym czasie można zatęsknić do innych kolorów niż biały. Czerwcową porą 2018 roku wybrałem się na spacer po Tropiu. Przedstawiam fotograficzne reminiscencje z tego pobytu – mam nadzieję, że wprowadzą Państwa w dobry nastrój poprzez koloryt przełomu wiosny i lata. Życzę miłego spaceru na wskroś kolorów i na przekór zimowym monochromom (którym nie odbieram ich niezaprzeczalnego uroku).
Mówili – żeby przyjemny widok za oknem był…
…a tu rankiem przy śniadaniu…wyraźnym chłodem powiało.
Bardziej ulotne niż (głośne ostatnio) dzieło Banksy’ego.
Widziałem wiele satyrycznych rysunków i zdjęć przedstawiających ludzi z wielką uwagą oglądających w galerii sztuki nowoczesnej hydrant, gaśnicę, kaloryfer czy leżące na podłodze wśród rzeźb zgubione okulary. Biorąc pod uwagę zamieszczane właśnie przeze mnie zdjęcie – należę do takich ludzi. Te rolety postrzegam jako dorównujące wielu widzianym przeze mnie „dziełom sztuki”, a niektóre z nich znacząco przewyższają.
Zdjęcie wykonałem w Małej Galerii w Nowym Sączu. Dla rozwiania wszelkich wątpliwości – rolety nie należały do ekspozycji.
Smród palonej gumy jako kategoria estetyczna.
Siedzący w podrasowanym aucie młodzieniec, dziarsko ruszający z wybranką swego serca w nieznane, zapewne nie przypuszcza, że gumowy zapis poziomu jego adrenaliny na asfalcie, może stać się dla przedstawicieli sztuk wizualnych przyczynkiem do rozważań o kompozycji, kontraście, nieoczywistej notacji uczuć lub wpływie wzrostu poziomu życia mieszkańców wsi na estetykę przestrzeni wspólnej. Pisk opon i smród palonej gumy są warte niejednego wpisu.
Nowy sektor w sądeckim skansenie – otwarcie.
7 października otwarto w nowosądeckim skansenie możliwość zwiedzania młyna wodnego, folusza oraz dwu tartaków. Szczególnie dla młodych ludzi ma to wyraźny walor poznawczy. Na mnie szczególne wrażenie wywarł osobliwy, choć niezbędny melanż siermiężnej techniki ubiegłych wieków i koniecznych nowoczesnych zabezpieczeń oraz uzupełniających urządzeń potrzebnych, by w warunkach XXI wieku można było skutecznie i bezpiecznie prezentować te rzeczy zwiedzającym. Byłem przelotnie obecny jedynie na pierwszej części otwarcia, ale mam nadzieję że zdjęcia choć trochę przybliżają atmosferę tego szczególnego czasu i miejsca. Sądecki skansen pięknieje i na pewno wart jest niejednego weekendowego spaceru. Polecam.
Inktober 2018 – Dzień pierwszy.
Poisonous. Ołówek, tusz – rysunek. Tekst na rysunku brzmi – Most poisonous things are sweet & tasty (Większość trujących rzeczy jest słodkich i smacznych). Międzynarodowe wyzwanie rysunkowe Inktober polegające na codziennym dodawaniu w październiku w mediach społecznościowych rysunków, na zadany przez organizatorów na każdy dzień temat – w tym roku zostało otwarte tematem Poisonous (Trujący). Nie wiem czy podejmę w tym roku codzienne wyzwanie, ale temat otwierający zaowocował tym oto rysunkiem.